Wpis
powstał w ramach kolejnego projektu Klubu Polek na Obczyźnie.
W
lutym i marcu piszemy na przemian na 2 tematy:
-
Jak przetrwać zimę w naszym nowym kraju
-
Straszne lub śmieszne historie związane z krajami, w których żyjemy
Zapraszam,
TUTAJ linki do wszystkich postów napisanych w ramach projektu żyjących zagranicą polskich blogerek.
Stambuł,
miasto meteorologicznych niespodzianek i absurdów.
Kar geliyorrrrr
(nadchodzi śniegggg): słychać już od września. Słonecznego i ciepłego, dodajmy,
września. Trudno się dziwić – po wielu tygodniach w temperaturze powyżej 40
stopni i wilgotności 90%, „jedyne” plus piętnaście i zachmurzone niebo mogą wywołać
pogodowy niepokój…
Wrześniowy
niepokój przeradza się powoli w listopadowe dreszcze. Zaczynają się wietrzne,
pochmurne, deszczowe dni. Lęki zdają się być uzasadnione… W ubiegłym roku
było ciepło i słonecznie, co i tak nie przeszkodziło meteorologicznym dywagacjom (na pewno zaraz nastąpi załamanie pogody…)
i awaryjnym kurtkom puchowym (bo przecież
już listopad!!!).
W
grudniu… ociepla się. Jest raczej bezchmurnie, do tego bezwietrznie. Nieraz
zdarzało się stambulczykom witać Nowy Rok z rozpiętymi kurtkami, na świeżym
powietrzu. Chyba, że to szampan tak grzał.
Prawdziwa
zima nadchodzi w styczniu.
W
styczniu spada pierwszy śnieg.
W
styczniu temperatura może spaść do… minus kilku stopni.
Każdego roku odwiedza nas dwa, może trzy razy. Na tydzień, jeśli zliczyć wszystkie dni puchowej pierzyny, przez którą nie są w stanie przedrzeć się ani samochody, ani piesi. Może tylko niezawodni dostarczyciele pizzy na swoich rozklekotanych motorkach. Zamykane są wtedy szkoły publiczne i większość prywatnych (uczniowie szkół językowych lubią odwoływać lekcje nawet przy okazji deszczu...). Wreszcie można się bez wyrzutów sumienia zaszyć pod kocem z książką, herbatą (z prądem lub bez) i… czekać w tej pozycji do maja.
Dopiero
wtedy bowiem robi się – zdaniem lokalnych – ciepło.
Zdaniem
turystów (i moim skromnym również) są to już… trudne do zniesienia upały."Jak przetrwać lato w Stambule?" - to dopiero projekt!
Zimowy ewenement. Trzy dni mrozu zrobiło swoje: totalny paraliż miasta. Odgarnianie śniegu? A po co, zaraz i tak się roztopi. Zimowe opony? A co to takiego? Brzmi jak fanaberia kiepskich kierowców. |
A za tydzień 22 stopnie i piękne słońce. Tak, to samo miasto, ten sam kraj. Faktycznie, po co było odśnieżać... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz