czwartek, 19 kwietnia 2007

H2O




















Moda (Azja) Zachod slonca przy herbatce


























Prom ponownie





















Besiktas. Przystan



Musze mieszkac nad morzem. Potrzebuje wody.


W poniedzialek Cocuk Bayrami, czyli turecki Dzien Dziecka. Trzydniowy weekend zobowiazuje. Marzy(l) mi sie jakis kiczowaty wypoczynek w Antalyi, ale na wodne eskapady jest jeszcze chyba za wczesnie. Poczekamy na upaly i pierwsze tlumy turystow.

Poza tym Angielce stuknie w sobote 30-tka. Trzeba hucznie uczcic to wydarzenie. Kolejna okazja do ucztowania beda wtorkowe urodziny Niemki. Kilka dni pozniej pozegnanie Angielki. Pare chwil potem POZEGNANIE AGATY.

Ciag dalszy wodnego watku.
Wydalo sie, ze dawno, dawno temu zrobilam patent zeglarski. Kolezanka Turczynka podchwycila temat i planuje juz niemal rejs wokol Turcji. Zaczelo sie od polowu ryb - Sevil wspomniala, ze jej znajomi planuja wkrotce wedkarski weekend (ten sto lat temu zlowiony szczupaczek, ktorego wrzucilam od razu z powrotem do wody, nie moze byc chyba powodem do dumy i chwalenia sie...), a skonczylo na moich marzeniach odnosnie zycia na statku. Kupie stary jacht, odkurze, postawie nad Bosforem i otworze polska pierogarnie. A co.


Moje poniedzialkowe "zawodowe postanowienie" ("dwie aplikacje dziennie, a znajdziesz prace w Stambule") nie moze byc zrealizowane - po prostu nie ma gdzie.

W weekend testuje swoje umiejetnosci kulinarne. W roli glownej moja ulubiona turecka potrawa: YAGLAMA......

wtorek, 10 kwietnia 2007

Dziwne tesknoty


Prawie typowa prawie swieconka


A po sniadaniu deserek

Kayseri zabytkowe

Kayseri w wersji modern



Jestem szalona. Wrocilam do Stambulu, a tesknie za Kayseri. Litosci.
Oczywiscie nie zrealizowalam zadnego ze swoich ambitnych planow (poza tym dotyczacym malowania pisanek) Zadnych spotkan. A juz tymbardziej dywanow.
Mam oferte pracy tymczasowej - lato w Antalyi. Nie tylko nie szukalam, ale tez napisalam kumplowi, ze nie jestem zainteresowana, a wlasciciel knajpy i tak wyslal mi milego maila zapraszajacego do wspolpracy. W sumie... socjolog powinien sprobowac w zyciu wszystkiego... A praca za barem zawsze wydawala mi sie najcudowniejszym sposobem na zarobek... Oczywiscie sie nie podejme. Ale pofantazjowac zawsze mozna...