wtorek, 18 grudnia 2018

Daleko od lądu


Dla mnie morze jest jak osoba – jak dziecko, które znam od dawna. To brzmi jak szaleństwo, wiem, ale gdy pływam w morzu to z nim rozmawiam. Nigdy nie czuję się tam samotna.
Gertrude Ederle 



Mały raj przypomina Grecję swym tawernowym, biało-błękitnym klimatem. Dociera się do niego drogą morską, co zajmuje zwykle dwie godziny, w zależności od aury. Jesienno-zimowe sztormy mogą pokrzyżować mieszkańcom plany i na dobre odciąć wyspę od miasta...

Wyspowy sezon to turyści, głównie tureccy, przeważnie stambulscy. Aby dotrzeć tu z Europy trzeba się nagimnastykować, wielu podróżników decyduje się więc na sprawdzone, śródziemnomorskie scenariusze pisane przez biura podróży, wygodniejsze i przede wszystkim dużo tańsze. Na wyspie słychać zatem turecki oraz... miauczenie uwielbianych tu kotów. W przeciwieństwie do stambulskich nie tylko dają się głaskać, ale okazywanie emocji wręcz wymuszają – potrafią biec za ofiarą, miaucząc, dopóki nie dostaną tego, czego chcą. Mniejsze kociaki mogą posunąć się do najgorszego – czepiając za nogawkę spodni dyndają na turystycznej nodze... Strzeżcie się, ludzie!

Wakacje to kilkutysięczne oblężenie, które zmienia zupełnie oblicze wyspy. Wtedy odbywają się słynne festiwale wina i lokalnych, organicznych produktów oraz chętnie uczęszczane przez stambulczyków festiwal jazzowy i międzynarodowy przegląd filmów dokumentalnych. W lokalnych meyhane rozsądnie jest robić na wieczór rezerwacje, a małe hotele i pensjonaty szaleją z cenami noclegów, bo turystów w czasie letniego prosperity przecież nie zabraknie. Galerie i atelier miejscowych artystów prezentują swoje dzieła, a knajpki z wyszukanymi tureckimi przystawkami dostają potężny zastrzyk gotówki w postaci hojnych napiwków.

W nadmorskiej restauracji wieczorną atmosferę upiększają wrażenia audiowizualne – na prawo podświetlony zamek, na lewo – koncerty na otwartej scenie: dźwięki unoszą się na falach, a zapach morza orzeźwia i relaksuje. Kieliszek zimnego białego trunku z lokalnych winogron oraz deska tureckich serów i sezonowych owoców – czy można prosić o bardziej doskonały zachód słońca?

Następnego ranka odwołane promy, a więc odwołane uśmiechy, co można podsumować jednym słowem: sztorm. Turyści nie wychodzą z hoteli – musiało ich zaskoczyć nagłe załamanie pogody, z 28 na 18 stopni, z dnia na dzień. Choć meteorolodzy sumiennie ostrzegali, nikt nie chciał wierzyć w epilog trwającej od maja pogodowej sielanki. Tak nie wypada, droga pogodo, nie tak się umawialiśmy, lato miało przecież trwać wiecznie! Co z tego, że mamy ostatni tydzień września. Dobrze, że nikt nie nawołuje do pozwu przeciw mieszkańcom wyspy – bezczelni, tak się dorobić na naszej niepogodzie!

Właściciele pensjonatów niewiele mogą zrobić w tej smutno-deszczowej sytuacji – obdarowują gości zimowymi zestawami pościeli. Surowy klimat i pustki w lokalnych knajpach – tak masowo obleganych latem – powoduje exodus miejscowych, którzy często mają też domy na stałym lądzie. W zielonym raju zostają jego prawdziwi miłośnicy w imponującej liczbie... dwustu osób. Bazar nadal zaprasza wczasowiczów, choć w znacznie uszczuplonej formie – wystawcy z miasteczka nie dotarli przecież na wyspę, muszą poczekać na spokojniejsze wiatry.
Poczekają do kwietnia...






środa, 12 grudnia 2018

Witamy w raju



Sobota, dziesiąta rano. W najpopularniejszej studenckiej knajpie – tanie śniadania z herbatą bez limitu, a jakże – pierwsi goście zamawiają... piwo. Patrzę na zegarek – nie, nie przewidziało mi się. Jest sporo czasu do dwunastej, więc pijacka zasada po południu to nie alkoholizm nie ma jeszcze racji bytu. Szybka analiza: studenci, wczoraj był piątek. Zerkam znów na telefon – to jednak o wiele za wcześnie! Moja polska głowa pęka od szoku kulturowego, i to po dwunastu latach życia w kraju gwiazdy i półksiężyca, gdy kolejna para zamawia lanego Efesa. Proszę o podwójne espresso.

Piwo serwują typowe herbaciane ogródki, w których zasiadają chętnie również konserwatywni i wiekowi goście. Trzy najbardziej oblegane znajdują się nad samym brzegiem morza, dlatego w czasie zachodu słońca można zapomnieć o wolnym stoliku. Grupa starszych przyjaciółek przyszła tu z planem doskonałym, bo nawet przesadnie zwykle uprzejmy kelner mruczy pod nosem, że ich banda siedzi już od południa o jednej szklaneczce czaju. Nic sobie z tego nie robią, plotkują i śmieją się, nie zwracając uwagi na zazdrosne spojrzenia rzucane przez przechodniów.

Właściciel innej herbaciarni o nostalgicznej nazwie Istanbul przekonuje, że zdjęcie pobliskiego meczetu najlepiej zrobić o zmroku, gdy minaret zostanie podświetlony na zielono – prezentuje się wówczas imponująco na tle przylegającej doń palmy. Biorę sobie te uwagi do serca.

W kolejnej panowie i panie grają w karty, turecki backgammon i inne aktywności mające na celu nie tyle rozrywkę czy zabicie czasu, co przede wszystkim wzmocnienie więzi społecznych. Tu nawet emeryci prowadzą bujne życie towarzyskie: Turcja żyje w końcu życiem ulicy, bez dyskryminacji w postaci ograniczeń wiekowych.

Na wsiach i w konserwatywnych miasteczkach na południowym wschodzie świat męski i żeński często są od siebie oddzielone. Panowie przesiadują w herbaciarniach, przy meczu, nad gazetą, panie – w domach, przy cieście i kawie. Jednak nad Morzem Egejskim damsko-męskie rytuały mieszają się ze sobą: kobiety grają w karty razem z mężczyznami – czasem nad piwem, bywa, że przy herbacie. Wiosenne i letnie miesiące szkoda marnować na domową wegetację, jeśli można w tym czasie poplotkować z rówieśnikami w lokalnej kawiarni. Co słychać u córek? Wnuk zaczął chodzić? Kiedy na wczasy do Grecji? Herbata podrożała? Niemożliwe!




środa, 5 grudnia 2018

Stan umysłu H2O





Za każdym razem gdy idziemy po plaży jakiś pradawny popęd nawiedza nas i zmusza do zrzucenia butów i odzieży, do broczenia pośród wodorostów i wyblakłych kawałów drewna, do bycia niczym powracający z długotrwałej wojny uchodźcy, stęsknieni za ojczyzną.
Loren Eiseley


Istnieje wiele atrybutów subiektywnie rozumianego luksusu: drogi samochód, złoty zegarek, „wyjściowy” partner... Dla mnie jest nim widok na morze.

Dom może się sypać, ale po rozsunięciu zasłon musi być słońce i błękit – H2O oraz nieba. Podczas nadmorskich spacerów pomysły idą razem z nami; bywa, że nas przeganiają. Idealna byłaby praca nad brzegiem oceanu: stół i krzesło w wodzie, fale uderzają o kolana, a strony piszą się same.

Życie na łódce musi być podobnie ekstremalne do tego spakowanego w jeden plecak – dla posiadacza dwustumetrowej rezydencji brzmi to pewnie jak obłęd. Dla cierpiących na hydrofobię lub chorobę morską – największa z możliwych kar. Dla tych, którzy w taki sposób żyją – wolność i spokój.

Morze to także siła, przemijanie, tęsknota i wspomnienie. Jego żywioł jest metaforą naszej egzystencji, całej ludzkiej kondycji. Twórczą inspiracją, symbolem i odwiecznym motywem: w muzyce, kinie, literaturze. Kojarzy się z brakiem granic oraz żądzą poznania.

Egejskie równa się stan umysłu – jest kulturą i stylem, nie tylko kolorową widokówką. To tolerancja i otwartość na nieoswojone, przekonanie, że jest się we właściwym miejscu, które traktuje nas dobrze – daje słońce, zdrowe jedzenie, głaszcze i dopieszcza. Choć zimą sadystycznie okłada deszczem i wiatrem, robi to dla naszego dobra. Żebyśmy za kilka miesięcy docenili w pełni letni raj…