poniedziałek, 11 lutego 2019

Stambulski głód


Londyńczycy mówią – jeśli zmęczył cię Londyn, zmęczyło cię życie. A Stambuł?


Miasto, które nie może się nażreć: wchłania nowych ludzi, nowe budynki, nowe pomysły – przeżuwa i mieli mimo tego, że za chwilę pęknie. Ma się jednak w tym swoim napompowaniu całkiem nieźle – redefiniuje granice i tożsamość, zamiast dopasować się do wyznaczonych przez kartografa szlaków, przyjętych powszechnie norm, akceptowanych konturów rzeczywistości. Tworzy bezczelnie własny świat – zagmatwany i pozornie nieracjonalny, ciekawy przez swoje nienasycenie.


Stambuł nakarmi tych, którzy nie umieją usiedzieć w jednym miejscu, bo w swej wielowątkowej jednostkowości jest wieloma miejscami równocześnie. Można znaleźć w nim korki, tłumy i sąsiadkę z trzeciego piętra trzepiącą dywan nad naszym balkonem. Można też: Bosfor, historię, inspirację. Wszystko zależy od tego, czym chcemy się karmić.




Brak komentarzy: