Co zrobili ci przeszczęśliwi ludzie, którzy odważyli się zmienić swoje życie? – zaczynamy myśleć
utartym schematem, obserwując uśmiechniętych plażowiczów. A może wszystko jest
o wiele prostsze, niż nam się wydaje i to turyści, podobnie jak my? Są pewnie wśród
nich urodzeni w nadmorskich miejscowościach, nam kojarzących się z rajem na
ziemi. Inni dostali tu pracę albo pojechali za miłością lub przypadkiem, zwanym
przez niektórych przeznaczeniem. Być może nie rozważali wcale metafizycznej
przemiany, nie podejmowali życiowych decyzji z serii być albo nie być i wszystkie te wielkie słowa są zwyczajnie na
wyrost?
Mam słabość do metropolii, a jednak wizualizując przyszłość widzę w niej zawsze wybrzeże: błękit wody w towarzystwie palm, które rysowałam chętnie jako dziecko. Nie pamiętam, kiedy nauczyłam się pływać, chyba zanim zdążyłam przestraszyć się żywiołu, zwyczajnie uznając go za swoje naturalne środowisko. Każdego roku jeździłam nad Bałtyk. Mieszkałam nad rzeką, ale dopiero Wielka Woda zrobiła na mnie adekwatne Wielkie Wrażenie. Teraz nie wyobrażam sobie takiej kąpieli z uwagi na temperaturę, wtedy rzucałam się na zimne fale nawet w czasie deszczu.
A potem zobaczyłam morza inne, południowe, cieplejsze, coraz bardziej niebieskie. Wracając z wakacji odczuwałam zawsze niemal fizyczny ból, jakby ktoś brutalnie wyrywał mnie z korzeniami i kazał przymusowo emigrować z domu. Nie chodziło wcale o powrót do codzienności, szkołę czy pracę. W takich momentach chętnie zostałabym choćby kelnerką w pierwszej lepszej kawiarni i harowała w pocie czoła za minimalną pensję, byle tylko na greckiej wyspie lub w bardziej egzotycznych okolicznościach przyrody. Randki na tle gorących, pomarańczowych zachodów słońca prezentują się w końcu bardziej wykwintnie i zostają podrasowane przez żądny piękna umysł do wspomnień z serii doskonałych.
A gdyby tak przenieść tą wakacyjną otoczkę i przełożyć ją na całe nasze życie? Może uda się wtedy dokonać pozornie niemożliwego – zakochać w naszej codzienności, której stanie się bliżej do atmosfery letniego romansu? Łatwo mówić, trudniej zrobić, gdy nawet nad Morze Egejskie nadciągają zimowe deszcze, ulewy, zawieje i zamieci... Trzymajmy się ciepło w 2019!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz