sobota, 18 sierpnia 2018

O niebo lepiej



Widok na to skrzydło dodaje skrzydeł. Przez chwilę jestem tym właśnie konkretnym samolotem, a może nawet ptakiem.
Dlatego zawsze wybieram miejsce przy oknie.

Lot to dla mnie stan pewnego specyficznego zawieszenia ponad ziemską rzeczywistością. Dobrze mi się wtedy myśli, pisze. Całkowity brak kontroli nad tym, co dzieje się z samolotem (chyba, że zechciałabym przejąć stery) sprawia, że na tych kilka godzin mogę z czystym sumieniem pozbyć się wszelkiej odpowiedzialności. Po przekroczeniu progu kabiny świat zewnętrzny zostaje za plecami i zaczyna rządzić prawo pokładu. Oddanie życia w ręce załogi przywraca poczucie zależności znane nam z dzieciństwa. Jesteśmy kruchymi ludźmi zdanymi na łaskę pilotów-półbogów.

Ponowne przekroczenie progu samolotu to przecież powrót do intensywnego świata, w dodatku z mocnym startem, bo wprost w lotniskowy zgiełk, a zaraz potem stambulski chaos.
Dlatego zawsze korzystam z tych kilku godzin paradoksalnie przyjemnej bezradności.

Brak komentarzy: