czwartek, 9 kwietnia 2015

O ulubionych kwiatkach


W drodze na lotnisko obsiane kwiatami chodniki, aleje, parki. Za chwilę pojawiają się billboardy: Stambulski Festiwal Tulipanowy, 1-30 kwietnia, zapraszamy!
W tym roku zapraszają już po raz dziesiąty.

Wiosną tulipanów pełno nie tylko w największych stambulskich parkach, ale też małych „parczkach” (na wyrost tak nazywanych), na chodnikach i wszelkich zieleniących się skrawkach. „Do parku Emirgan wybiorę się za rok” pada ta sama od kilku lat obietnica. Oto, co mnie omija:






W parku Emirgan byłam sześć lat temu (zdjęcia z tamtej wizyty). Od fantazyjnych tulipanowych wariacji mogło zakręcić się w głowie jak po teledysku Lucy in the Sky with Diamonds. Ludzi prawie tyle, co tulipanów – cóż, stambulska słoneczna niedziela… Mimo tłoku i ścisku wszyscy traktowali delikatne kwiatki niemal z namaszczeniem. Nawet wychowywane bezstresowo tureckie dzieci nie skakały po grządkach, nie rwały z pasją listków. Pary całowały się z tulipanami w dłoniach, uśmiechnięte rodziny fotografowały dumnie na tle kwiecistych dywanów. I tylko czasem ktoś marudził, że „woli na tle różowych, bo mu bardziej pasują do sukienki”. Albo że „nie chce mu się targać cebulek stąd, takie same mogą przecież kupić w markecie naprzeciwko domu, co za różnica…”.
Skąd się wzięło tulipanowe szaleństwo?


Tulipanowe korzenie

Z jakim krajem kojarzy się tulipan? Jakiego kraju jest symbolem?
Jeden z tureckich dziennikarzy pytał kiedyś o to stambulskich turystów. Odpowiadali zgodnie: Holandią. Holandii.

Oficjalne logo Turcji z rządowej strony: www.kultur.gov.tr

W XVI wieku tulipany sprowadzono do Holandii z Turcji. I tak się jakoś złożyło (zapewne dużo lepszy marketing), że robią tej drugiej reklamę do dziś.

Jeden z osiemnastowiecznych okresów w historii Turcji nosi nawet nazwę „Ery Tulipanowej”, ery radości i pokoju. Wtedy to „tulipanowe logo” zaczęło pojawiać się masowo w dekoracjach, strojach, wzorach dywanów. Do tego nazwa tulipan wywodzi się z tureckiego słowa turban. Patrząc wcześniej na tulipany nie dostrzegłam turbano-podobieństwa…

Turyści pytani o to, co powinno symbolizować Turcję, odpowiadali: most bosforski, meczet, szklaneczka z herbatą… Bo pary tulipan-Holandia nie da się już chyba rozdzielić...


Dziesiąty festiwal

Co roku ta sama myśl: tak, teraz już na pewno wpadnę do jednego z największych stambulskich parków, w których każdej wiosny zasadzane są miliony (!) cebulek.

Lecę więc do Polski na Wielkanoc, wracam po świętach, idę do pracy, wyczekuję soboty… 
I każdego kwietnia ten sam dramatyczny epilog: przed weekendem zrywa się brutalna burza, dewastująca delikatne tulipanowe płatki...

Nic to.
Następnym razem.
Za rok.

Obudził mnie dziś łomoczący o szyby deszcz. W pierwszej chwili pomyślałam: fajnie, taras umyje się sam. Po chwili jednak dotarła groza niepozornego z pozoru zdarzenia. Zaczęłam wsłuchiwać się dokładnie w burzowe dźwięki… Bez paniki, moje ulubione kwiatki nie są z cukru i takie podlewanie wytrzymają… W końcu, po tylu latach wiosennych ulew, musiały powstać jakieś ulepszone, wichuro-odporne gatunki… Prawda?

Oby kwietniowej tradycji nie stało się w tym roku zadość.


Wpis dedykuję Mamie, która obchodzi dziś urodziny.

1 komentarz:

Kasia na Rozdrożach pisze...

Trzymam kciuki, zeby tym razem sie udalo... I mam nadzieje, ze sama zdaze sie wybrac na moja kochana kwiatowa wyspe Mainau ;)