W drodze na lotnisko obsiane
kwiatami chodniki, aleje, parki. Za chwilę pojawiają się billboardy: Stambulski Festiwal Tulipanowy, 1-30
kwietnia, zapraszamy!
W tym roku zapraszają już po raz
dziesiąty.
Wiosną tulipanów pełno nie tylko
w największych stambulskich parkach, ale też małych „parczkach” (na wyrost tak
nazywanych), na chodnikach i wszelkich zieleniących się skrawkach. „Do parku Emirgan wybiorę się za rok” pada ta sama od kilku lat obietnica. Oto, co mnie
omija:
W parku Emirgan byłam sześć lat
temu (zdjęcia z tamtej wizyty). Od fantazyjnych tulipanowych wariacji mogło zakręcić się w głowie jak po
teledysku Lucy in the Sky with Diamonds. Ludzi prawie tyle, co tulipanów – cóż,
stambulska słoneczna niedziela… Mimo tłoku i ścisku wszyscy traktowali
delikatne kwiatki niemal z namaszczeniem. Nawet wychowywane bezstresowo
tureckie dzieci nie skakały po grządkach, nie rwały z pasją listków. Pary
całowały się z tulipanami w dłoniach, uśmiechnięte rodziny fotografowały dumnie
na tle kwiecistych dywanów. I tylko czasem ktoś marudził, że „woli na tle
różowych, bo mu bardziej pasują do sukienki”. Albo że „nie chce mu się targać cebulek
stąd, takie same mogą przecież kupić w markecie naprzeciwko domu, co za różnica…”.
Skąd się wzięło tulipanowe
szaleństwo?
Tulipanowe korzenie
Z jakim krajem kojarzy się
tulipan? Jakiego kraju jest symbolem?
Jeden z tureckich dziennikarzy pytał
kiedyś o to stambulskich turystów. Odpowiadali zgodnie: Holandią. Holandii.
Oficjalne logo Turcji z rządowej strony: www.kultur.gov.tr |
W XVI wieku tulipany sprowadzono do Holandii z Turcji. I tak się jakoś złożyło (zapewne dużo lepszy marketing),
że robią tej drugiej reklamę do dziś.
Jeden z osiemnastowiecznych
okresów w historii Turcji nosi nawet nazwę „Ery Tulipanowej”, ery radości i
pokoju. Wtedy to „tulipanowe logo” zaczęło pojawiać się masowo w dekoracjach,
strojach, wzorach dywanów. Do tego nazwa tulipan wywodzi się z tureckiego słowa
turban. Patrząc wcześniej na tulipany nie dostrzegłam turbano-podobieństwa…
Turyści pytani o to, co powinno
symbolizować Turcję, odpowiadali: most bosforski, meczet, szklaneczka z
herbatą… Bo pary tulipan-Holandia nie da się już chyba rozdzielić...
Dziesiąty festiwal
Co roku ta sama myśl: tak, teraz
już na pewno wpadnę do jednego z największych stambulskich parków, w których
każdej wiosny zasadzane są miliony (!) cebulek.
Lecę więc do Polski na Wielkanoc,
wracam po świętach, idę do pracy, wyczekuję soboty…
I każdego kwietnia ten sam
dramatyczny epilog: przed weekendem zrywa się brutalna burza, dewastująca
delikatne tulipanowe płatki...
Nic to.
Następnym razem.
Za rok.
Obudził mnie dziś łomoczący o
szyby deszcz. W pierwszej chwili pomyślałam: fajnie, taras umyje się sam. Po chwili
jednak dotarła groza niepozornego z pozoru zdarzenia. Zaczęłam wsłuchiwać się dokładnie
w burzowe dźwięki… Bez paniki, moje ulubione kwiatki nie są z cukru i takie
podlewanie wytrzymają… W końcu, po tylu latach wiosennych ulew, musiały powstać
jakieś ulepszone, wichuro-odporne gatunki… Prawda?
Oby kwietniowej tradycji nie stało
się w tym roku zadość.
Wpis dedykuję Mamie, która obchodzi dziś urodziny.
1 komentarz:
Trzymam kciuki, zeby tym razem sie udalo... I mam nadzieje, ze sama zdaze sie wybrac na moja kochana kwiatowa wyspe Mainau ;)
Prześlij komentarz