Wielogłowska?
Wielogołowska?
Wielgoławska?
Wielgołogggg?!
Wielgooo…
Aż dziw bierze,
że jako posiadaczka nazwiska wybitnie trudnego do wymówienia i/lub zapamiętania,
nie poruszyłam do tej pory tematu, który sam prosi się na turecko-blogową
tapetę.
Nie powinno być
zaskoczeniem, że do imion przywiązuje się w Turcji większą wagę niż do nazwisk
(na koszulkach fanów tureckich drużyn piłkarskich widnieją imiona, nie nazwiska
graczy). Lider nad liderami, Atatürk,
wprowadził nazwiska do użytku dopiero w 1932 roku. Na wzór i podobieństwo
Europy.
Syn tego i owego…
… czyli dla
każdego ucha coś miłego.
Czasem odrobinę
humorystycznie, jak Kasapoğlu,
Syn Rzeźnika.
Popuśćmy wodze fantazji i wyobraźmy sobie eteryczną niewiastę imieniem
Manolya Kasapoğlu (Magnolia
Syn Rzeźnika). Niekiedy dramatycznie (Bacaksızoğlu – Syn Tego Bez Nóg), a zdarza się, że wręcz
niepokojąco (Tavukoğlu
– Syn Kurczaka).
Znajoma o
ekstrawaganckim nazwisku Garip (dziwny) wyznała niedawno, że zostało ono nadane
jej przodkom, bo pochodząca z Bułgarii rodzina była najwyraźniej takim właśnie
„dziwnym zjawiskiem” dla tureckich urzędników. Stygmat obcego?
Z kolei zdecydowanie
ponad turecką przeciętną wysoki (prawie dwa metry!) dziadek znajomego ożenił
się z dziewczyną, na której punkcie szalał jeden z urzędników. Jak można łatwo
się domyślić, nazwiskowa zemsta była co najmniej słodka – Kısa znaczy w języku
tureckim: krótki, niski. Strach pomyśleć, co czekało tych, którzy podpadli
urzędnikom bardziej…
Co ciekawe,
jeśli nie wręcz podejrzane, w kraju gwiazdy i półksiężyca moje zawiłe nazwisko
nie przysparza nikomu szczególnych zmartwień. Ekspedientki z zadziwiającą
pewnością siebie wystukują na klawiaturze jedenastoliterowy ciąg, który nie ma
dla nich większego sensu. Mimo wszystko czynią to niemal bezbłędnie.
Niemal, bo litery
„ł” brak.
Burak i Baran w jednej siedzieli ławce
Przykład
dwuosobowej grupy na kursie językowym, którą miałam przyjemność uczyć, nie
należy wcale do wyssanych z palca. Cudowny zbieg okoliczności sprawił, że Burak
i Baran postanowili zapisać się na angielski w tym samym czasie.
Ku mej, z trudem
skrywanej, uciesze.
Z przepięknych,
acz nieoczywistych dla polskiego obywatela lingwistycznych dualizmów: czuję się
w obowiązku wymienić dwa imiona – Savaş
i Barış (Wojna i Pokój).
Nazwać tak synów – pomysł, który może zrodzić się tylko w umyśle kochającego
konflikt szaleńca.
Dualizmy są chyba na
topie, o czym świadczy popularny turecki serial o dwóch braciach różniących się
jak ogień i woda: Kuzey Güney (Północ Południe).
Są imiona
pochodzenia arabskiego: Abdullah, Fatma, Ali, Elif…
…imiona
lewicowe: Evrim (ewolucja – lewica w wersji light), Devrim (rewolucja – wersja
hardcore), Deniz (na cześć lewicowego działacza – Deniz Gezmiş)…
…wymuszone na
Kurdach tureckie imiona, stanowiące kreatywny przykład niemego protestu.
Do mojej
ulubionej kategorii należą imiona w wersji unisex (jak choćby ukochane, wspomniane
wcześniej Deniz – morze).
Istnieją też imienne
mieszanki powodujące niemały mętlik w głowie początkujących adeptów języka
tureckiego. Jak choćby ta z Gül
(róża) w roli głównej. Mamy więc cały kwiecisty imienny bukiet: od „zwykłej” Gül, poprzez Gülşah (Różany Szach), Gülşen
(Radosna Róża), po
Ayşegül.
I wiele
podobnych.
Także te
zdecydowanie niecenzuralne, jak choćby Kutas – mało popularne, ale jednak
istniejące, imię… żeńskie.
4 komentarze:
Czytałam kiedyś, że nazwiska wybierali sobie właściciele i nie traktowali tego zbyt poważnie, stąd właśnie "synowie tego i owego". Poza tym, przed "erą nazwisk" przedstawiano się imieniem swoim i ojca.
Mój faworyt: śliczna dziewczyna o nazwisku Sakalli :D
Brodata Pieknosc... boli, oj, boli... :)
Dzieki za ten przezabawny wyklad! :))
po co oni te nazwiska wpisują?
Prześlij komentarz