wtorek, 14 lutego 2012

I ♥ Istanbul



Zakochać się w Stambule oznacza zadurzyć się na oślep, bez opamiętania.
Bez racjonalnych przemyśleń, wahań, kalkulacji. Bez instynktu samozachowawczego.
Na zabój.

Miłość do Stambułu jest z definicji bezinteresowna.
Od Miasta Miast nikt nie oczekuje przecież wzajemności.
Stambuł można tylko beznadziejnie wielbić i kochać. Podziwiać i szanować.

Mimo złośliwości, szykan, niewdzięczności. Zmiennych nastrojów i zmiennej pogody.

Zakochać się w Stambule oznacza daleko idące kompromisy.
Jednostronną wierność i lojalność. Gotowość na ciągłe zmiany, niepewność, niestałość.

Jeśli spadek sił witalnych, to dół głęboki jak dno Bosforu.
Jeśli euforia – skok energii aż po wieżę Galata.
Stambulskie uzależnienie nie pozwala wytchnąć poza granicami miasta, zapomnieć, zostawić w świętym tureckim spokoju.

Kapryśny Stambuł nie potrafi okazywać uczuć.
Wydaje się, że zwodzi z premedytacją. Kusi i odrzuca. Uwodzi, odpycha. Daje nadzieję, by potem z sadystyczną satysfakcją ją odebrać.

A jego szyderczy śmiech niesie się echem po Bosforze…



3 komentarze:

fotoala pisze...

Pieknie napisane.

p-i-f pisze...

Fascynujący opis -takim mi się jawi Istanbuł:)
Zostaję,czytam i jestem zachwycona:)

Χριστιανος pisze...

Merhaba :) Blogunu çok beğeniyorum :P
Przypadkiem trafiłem na bloga i widzę że będę miał co poczytać. Ja też jestem zakochany w Stambule, miłość ta jest szalona lecz niespełniona. Eh İstambul, sevgili şehrim! :P