Dwa çay'e w wersji promowej
Special Bambi Çayı [kusiło, żeby przygarnąć szklaneczkę do domu...]
Kawa i Herbata - wersja udomowiona
A tu się çay i kahve pija [Moda, Summer Time, 2007]
W Turcji pija się turecką kawę, tudzież turecką herbatę. Wie o tym każdy porządny turysta.
Turecka herbata to, wbrew pozorom, nie sypana oranżadka o smaku landrynkowo-jabłkowym [swoją drogą pycha...], którą raczy się turystów na Wielkim Bazarze albo w turystycznych miejscowościach Morza Śródziemnego. Pamiętam swój pierwszy wyjazd do Turcji [Adana], podczas którego przyjaciółka chciała kupić turystyczną jabłkową herbatkę. Wybrała się w tym celu na bazar… Nie było! [albo po wielu trudach w końcu się znalazła – pamięć szwankuje]. Tureccy znajomi nie potrafili pomóc. Część nie wiedziała w ogóle, CO TO TO JEST.
Turecki çay z prawdziwego zdarzenia to mocna, ciemna, aromatyczna herbata. Na próżno szukać takiej pośród herbat torebkowych [oszukanym pseudo-herbatom torebkowym mówimy stanowcze NIE!]
Turecką herbatę parzy się w specjalnych czajniczkach [ustawionych jeden na drugim]. Opis sobie daruję, bo wyjdzie mi jakieś karkołomne słów-cięcie-gięcie, zamiast prostych zasad [ale żeby nie było, że nie umiem – umiem! składam publiczne oświadczenie].
Turecką herbatę pije się w zgrabnych, uroczych, ‘tulipanowych’ szklaneczkach [o Turcji i tulipanach w następnym poście]. Nie stygnie ta herbatka. Pije się na gorąco. I świeżo zaparzoną. Ja zamawiam dwie. Bo mała tulipanowa szklaneczka starcza mi na jeden łyk [a tak mam na dwa].
Z tureckiej kahve się wróży. Każdy szanujący się turysta MUSI udać się NA WRÓŻENIE. Wróży się z fusów, które układają się w fantazyjne wzory. Wróżenie także polega na fantazjowaniu. Spragnionych mocnych wrażeń turystów zapraszam na fal [wróżenie z fusów] na jedną z bocznych uliczek odchodzących od İstiklalu. Komercja, ale na krótki turystyczny pobyt w Stambule wystarczy [na ‘prawdziwe’ czary polecano mi magiczną Bursę, pierwszą stolicę Imperium Osmańskiego – nie tak daleko od Stambułu].
Turecka kawa może być: nie słodka, średnio słodka, albo słodka. Z moich skromnych obserwacji wynika, że ludność wybiera głównie tą średnią [pioruńsssko cukierkowa! ci, którzy wolą wersję słodką to masochiści w czystej postaci ].
Można pić też rakı.
Albo bozę.
Z napojów zimowych to raczej sahlep.
To jednak przy innej okazji.
8 komentarzy:
Mój komentarz będzie jak z kosmosu, bo mam ino pytanie. Użyłaś słów podobnych do takich z "pioseneczki",a było w niej coś jak: "Bo to jest słów cięcie-gięcie, bo to jest słów gięcie-cięcie, bo to to jest słów cięcie zawzięcie(...)". Jakoś tak.
Moja genialność ;) podpowiada mi, że to chyba z jakiegoś programu Szymona Majewskiego. Czy pamiętasz, Agatko,z jakiego? Albo ktokolwiek?
BŁAGAM> TO APEL O POMOC! :D
Wiecie jak to jest - dopadła mnie ta niemożność przypomnienia sobie i ZWARIUJĘ jeśli się nie dowiem, bo będzie mi we łbie siedziało do skutku. :)
Pisała Gangrena
Gangreno mi sie wydaje ze to wlasnie z radia jakiegoś, audycji, może to Majewski, a może ci, co to polityków przerabiali? Hę...
A może to po prostu Fisz?! Tak, jak dla mnie Fisz :)
Ale miałam o notce :)
Mor Cadı, notka super :) Z dreszczem niecierpliwości czekam na następną, o tulipankach :)
Optum
'słów cięcie gięcie' to stary program Majewskiego, był na dwójce, początki jego tv kariery
(bravo dziewczyny, pamięć Wam nie szwankuje;)
Tak, ale, Agatko (Gospodyni:P), z jakiego - pamiętasz?
POMOCY!!!
no "slow ciecie giecie" wlasnie :) tak sie program zwal.
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! A ja taka durna pinda! XD
Myślałam, że coś inaczej, cudowałam...
No dobra, tę noc już prześpię. :)
Ukłony, panno Agatko. :)
"Slow ciecie giecie" bylo swietne :) Mogliby go puscic lub wrzucic do internetu....
Dzięki za Twoje wpisy, uwielbiam takie historie podróżnicze.
Prześlij komentarz