"Myślę, że jest tu doprawdy pięknie" - napis w toalecie jednego z popularnych barów na Taksimie, chętnie odwiedzanego przez ekspatów |
MIANOWNIK
Kto? Ekspaci.
Co (robią)? Szukają.
DOPEŁNIACZ
Kogo?
Bratniej duszy.
Cierpliwego słuchacza ekspatowych
wynurzeń, zrzędzeń i narzekań.
Partnera atrakcyjnego fizycznie
i/lub intelektualnie (niepotrzebne skreślić).
Czego?
Motylków w brzuchu.
Ukojenia skołatanych nerwów.
Rozrywki na sobotni wieczór.
CELOWNIK
Komu? Każdemu (kto ośmieli się wyjść do ludzi).
Czemu? Bo Stambuł wyciąga z domu
oraz
wciąga w wir aktywności i
rozrywek wszelkiej maści.
BIERNIK
Kogo? Wrobić w płacenie rachunku.
Co? (zamówić) Spaghetti z homarem w restauracji 360.
Podwójną porcję.
Jako przystawkę.
NARZĘDNIK
Z kim (się wychodzi?) Z towarzyszami stambulskiej doli i niedoli.
Z czym? (do ludzi?) Przeważnie z tą samą nudną gadką na temat
„tymczasowego” bezrobocia, tudzież (równie, jeśli nie bardziej nudnej) posady
nauczyciela języka angielskiego.
MIEJSCOWNIK
O kim? O czym? (się rozmawia):
Ze świeżynkami: o pięknie zachodu
słońca nad Bosforem, Wielkim Bazarze, Błękitnym Meczecie. Oraz nauce języka
angielskiego.
Z ekspatami zaprawionymi w boju:
o tym, jak unikać świeżynek. Oraz rozmów na temat nauki języka angielskiego.
Łamanym tureckim lub nieco mniej
kaleczonym (w zależności od nacji) angielskim.
O (ooo…!) czyli tak zwany wołacz
Randka w ciemno
oraz
Nie-randka, która, dziwnym
zbiegiem okoliczności / mocą Tureckiego Przeznaczenia, okazała się randką.
Ze skutkiem równie niepożądanym.