poniedziałek, 11 czerwca 2012

Bebek, czyli moda na sukces



Nawet pławiący się w luksusach starzy wyjadacze z Alei Bagdadzkiej mają prawo poczuć się tu nieswojo. Bebek to nie urok eleganckich kamienic i poszowych sklepów z Nişantaşı, to nie palmy i drogie knajpy Caddebostan. Bebek to znacznie więcej: luksus i piękno w wydaniu ekstremalnym. Spogląda przejezdnym bezczelnie w oczy, jakby chciał wygarnąć: za wysokie progi na wasze nędzne nogi… Ilość drogich butów przypadająca na metr kwadratowy powierzchni chodnika jest tu zapewne najwyższa w mieście.

Spacer nadbosforską promenadą z Bebek do Kuruçeşme to bezdyskusyjnie jedna z najpiękniejszych tras, do obowiązkowego odhaczenia na liście każdego szanującego się turysty. Osmańscy arystokraci budowali tu swoje letnie XIX-wieczne rezydencje, a zapierające dech widoki tych sielsko anielskich okolic docenił nawet Jan Matejko…


Bebek słynie ze swoich nocnych klubów, których ceny nie zaliczają się bynajmniej do przystępnych. Lucca, Reina, Anjelique to święta trójca nocnych eskapad – niestety, nie na każdą kieszeń.
Promenadą spacerować może za to każdy, do tego do woli i bezpłatnie. Każdy może też… łowić ryby.


Znajomy szukał tu knajpy z przyzwoitym ekranem, na którym dałoby się obejrzeć biegających za piłką chłopaków. Machnął ręką na ceny, jakich spodziewał się uświadczyć w bebekowych przybytkach gastronomicznego luksusu, nie przewidział jednak, że… nie będzie komu za to potencjalnie drogie piwo zapłacić. Okazało się, że na Bebeku miejsc z transmisją meczu jest słownie: zero. W kraju szalonych fanów futbolu!

Bebek faktycznie ma w sobie coś z rozpuszczonego dziecka (bebek – tur.: dziecko)…


1 komentarz:

K. M. pisze...

Nigdy nie byłam w Turcji, ale brzmi zachęcająco. Stare obrazy różnych miejsc zawsze mnie zachęcają, żeby zobaczyć to miejsce i sprawdzić, jak się zmieniło.

BTW. Fajny blog! Podczytuję od jakiegoś czasu!