piątek, 27 lipca 2007

Odgrzewanie Wyborów


akp: żółty (all Turkey)
posłowie niezależni (w większości Kurdowie): niebieski (wschód)
chp: pomarańczowy (zachód)
mhp: fioletowy (południe)

(źródło: www.ntv.com.tr)

Odgrzewanie, bo niemal tydzień po czasie (wybory parlamentarne w Turcji, jak wszystkie grzeczne dzieci wiedzą, odbyły się 22 lipca).

Parę uwag (niekoniecznie na miejscu).

No alcohol !

W dniu wyborów obowiązywał zakaz sprzedaży alkoholu. Żeby po niebezpiecznym procentowym upojeniu nie oddać przypadkiem głosu na inną partię, niż się planowało (albo jeszcze bardziej nie namieszać…). Jak na złość, nie miałam przy sobie aparatu podczas wieczornych zakupów w supermarkecie Migros (nawet gdybym miała, pewnie nie ośmieliłabym się pstryknąć…). Stanowiska z alkoholem okryte były folią i pooklejane taśmą. Żeby się jakiemuś uzależnionemu nawet nie marzyło! Widok powalający. Dodaję – ostatnie głosy oddawano o 17, ale zakaz obowiązywał także później… Uzasadnienie? By na trzeźwo oglądać relację z wyborów w telewizji? (żeby się innych wyników nie dopatrzeć?). A może ta wiekopomna chwila wymaga powagi? A co z tymi, którzy zaopatrzyli się dzień wcześniej i zaszaleli w dniu wyborów? Ech, brak wyobraźni…

Stygmatyzacja

Głosujący byli „naznaczani” tuszem. Mazano im palec, by zapobiec ponownym głosowaniom. Przeczytałam w Turkish Daily News, że zdarzały się przypadki, gdy uczuleni na owy tusz wyborcy trafiali do szpitali. Nie wspominając już o tym, że tusz drogi. Z palca schodzi prawie tydzień, a z paznokcia nawet miesiąc. Jak twierdzą niektórzy – „wynalazek rodem z trzeciego świata” (tak napisano właśnie w owej gazecie).

Adana (?)

Moje „pierwsze tureckie miasto” głosowało masowo na MHP. Zwyciężyła tam, co prawda, jak w przytłaczającej większości kraju, AKP, ale ilość głosów oddana na nacjonalistów była zbliżona. W Mersin zwyciężyli. Nie do końca pojmuję. Jakoś sobie tłumaczę, że tam mieszanka etniczna, a jak się nie czuje wystarczająco swej „tureckości”, to w ten sposób można ją „potwierdzić” i „wyeksponować”. Eee, nie będę tworzyć na siłę teorii.

Najpierw obowiązek, potem przyjemność

Wybrałam się do centrum handlowego po większe zakupy do Migros’a. Nie znoszę centrów handlowych, ale tego dnia nastrój był niemal uroczysty (albo ja sobie tak wmówiłam). Tłumy niesamowite. Przyglądałam się ludziom bardzo dokładnie. Tacy jakby szczęśliwsi po spełnionym obowiązku obywatelskim. Zagłosowaliśmy, możemy zatem bez winy oddać się konsumpcji (ja musiałam kupić talarze i garnki, bo nie miałam.. i noż, bo plastikowy mi się połamał.. żadna tam dzika konsumpcja).

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

http://www.sztukakrajobrazu.pl/ogrodki2007.htm

:)

niedlugo przylece i pokaze foty z winsurfinguuu:D

Anonimowy pisze...

no halo! co to za zastoj! juz mi sie nudzi od klikania... l'ambadadeur

Agata Wielgołaska pisze...

szybko sie Madame l'Ambasadeur nudzi:)

bo ja mam rozterki i jak zaczynam teraz pisac, to wychodza glupoty

ale powracam :)

Mateusz Domański pisze...

Całkiem fajny artykuł.