środa, 4 lipca 2007

Burak ma fajne widoki

Buraka widoki
Cudowne śniadanie w çaybahçesi w Çengelköy

Jak powyżej. Co za uczucie, tak sobie centralnie na most spoglądać...
Już nie taka çok mutlu ( = bardzo szczęśliwa) zdaję relację z ostatnich dni (czyli smutnych losów bezdomnej).

Druga średnio przespana noc. Burak ma miłe mieszkanie, ale potwierdza się, że na koty to ja mam chyba, niestety, drodzy państwo, uczulenie).
Siedemdziesięcioletnia sąsiadka Buraka rozmawiała ze mną po bułgarsku (kilka słów nawet do mnie dotarło); trudno było przekonać ją, że mój turecki w porównaniu z bułgarskim wypada jednak lepiej…
Burak mieszka w Çengelköy (przy Üsküdar) i ma boski, rewelacyjny, powalający wprost widok na Bosfor i ten cholerny migoczący most (to osobny temat… dopiszę na końcu, żeby mnie w tej chwili szlag nie trafił)

Wczoraj zdrzemnęłam się kilka razy na biurku. Na biurku w biurze. Bo do biura wczoraj chwilowo wróciłam. Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, uznałam, że w biurze:
- dużo nie wydam, bo herbata i woda za darmo;
- Internet bezprzewodowy jest;

(… tu właściwie powinnam się zatrzymać, bo cóż innego jest mi potrzebne do życia?)

- mili ludzie są (miałam okazję pogadać z niewidzianą od dłuższego czasu Leną, która, niestety – wkrótce będzie się wycofywać do Niemiec… prędzej czy później – raczej prędzej – wszyscy się gdzieś ewakuują… i zostanę sama. sama. sama. sama… ale nie będę zmieniać tematu…)

Dziś także planowałam drzemkę, wzięłam jednak swój komputer, mogę więc przez osiem godzin plumkać bez przerwy, i choćbym miała paść, nie oderwę się od tego zajęcia (po takiej przerwie!) Żywię maleńką nadzieję, że do biura wpadnie dziś Sevil (po dwutygodniowych wakacjach w Fethiye) Żywię jeszcze mniejszą nadzieję, że otrzymam jakiegoś mega ważnego maila, od którego zależeć może całe moje życie (piszę o sprawach zawodowych, naturalnie), dlatego co jakiś czas klikam w ikonkę Outlooka. I tylko spamy jakieś.

Cholernie migoczący most

Rozumiem, błękitne oświetlenie. Rozumiem, fioletowe oświetlenie. Zielone oświetlenie też jestem w stanie zrozumieć. Ostatecznie. Sama wkurzałam się na tych, którzy twierdzili, że „most wygląda teraz jak dyskoteka”. Niestety, w tej chwili przypomina kiczowatą wersję bożonarodzeniowej choinki. Światełka pulsują jak szalone: żółte, zielone, niebieskie, fioletowe i czerwone (pewnie jakiś kolor pominęłam) – fale, wężyki, zwykłe plum – plum i znów wężyk. Ponoć była nawet turecka flaga. Litości!

(zdjęć oczywiście nie zrobiłam, zdjęcia miały być robione tego wieczoru, tyle, że tego wieczoru będę mieć inne widoki. Pewnie mniej fajne)

Zdjęcia z Çengelköy właśnie

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

mmm niestey nei zobacze buraczanych widokow, jak i samego buraka osobiscie;( paszport mam niewazny...i w tym oto momencie zaluje, ze turcja nie jest w UE;)

Anonimowy pisze...

Agata,
Twój blog wyskakuje jako pierwszy jak się w polskim google wpisze Çengelköy :)

co do mostu to najgorszy z najgorszych kolorów jaki ma to jest różowy, nie trawię normalnie. ale za to ten zielony to bardzo ładny.

strzała!, kuba

Agata Borowska pisze...

Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.