wtorek, 7 czerwca 2016

Things I Didn't Know I Loved / Nâzım Hikmet

(...)
I never knew I liked
night descending like a tired bird on a smoky wet plain
I don't like
comparing nightfall to a tired bird




I didn't know I loved the earth
can someone who hasn't worked the earth love it
I've never worked the earth
it must be my only Platonic love



and here I've loved rivers all this time
whether motionless like this they curl skirting the hills
(...)
I know you can't wash in the same river even once
I know the river will bring new lights you'll never see
I know we live slightly longer than a horse but not nearly as long as a crow
I know this has troubled people before
and will trouble those after me
I know all this has been said a thousand times before
and will be said after me




I didn't know I loved the sky
cloudy or clear
(...)
I hear voices
not from the blue vault but from the yard



I never knew I loved roads
even the asphalt kind
(...)
Ramazan night
a paper lantern leading the way
maybe nothing like this ever happened
maybe I read it somewhere an eight-year-old boy
going to the shadow play



(...)
I never knew I loved the sun
even when setting cherry-red as now
in Istanbul too it sometimes sets in postcard colors
but you aren't about to paint it that way



(...)
I didn't know I loved clouds
whether I'm under or up above them
whether they look like giants or shaggy white beasts



(...)
I didn't know I liked rain
whether it falls like a fine net or splatters against the glass my
heart leaves me tangled up in a net or trapped inside a drop
and takes off for uncharted countries I didn't know I loved
rain


Fragmenty wiersza, tłumaczenie Randy Blasing i Mutlu Konuk
Zdjęcia jak zwykle mojego autorstwa :)

Nâzım Hikmet (1901-1963) – turecki poeta o polskich korzeniach, dramaturg i komunista, jeden z najbardziej znanych poza granicami swojego kraju tureckich pisarzy.

środa, 1 czerwca 2016

Stambuł: dachologia stosowana


Zobaczyć Stambuł z lotu ptaka, nie samolotu. Przysiąść na każdym dachu, nawet gdy nie jest się mewą. Marzenie?

Dachologia. Podniebne miasto to warszawski projekt-spacer po dachach stolicy. Czy da się go przenieść go na turecki grunt? Co zobaczyliby chętni skakania po nierównych stambulskich dachówkach?

Na pewno dużo mew. Także tych małych, głośno skrzeczących, które właśnie uczą się latać. Ich teren lepiej byłoby ominąć, waleczna mewa może zdrowo przyłożyć. Niewprawna noga spacerowicza mogłaby też zaplątać się o jakiś kabel, potknąć o poluzowaną dachówkę. Slalomem między antenami satelitarnymi – tak powinien nazywać się ten spacer.

Nie dotyczy to oczywiście hoteli, barów czy restauracji. Tam z dachów robi się odpowiedni pożytek. Knajpy z widokiem na Bosfor to kilka razy droższe wino i dwa razy wyższe napiwki. W jednym z podniebnych barów salsa, w innym swing. Znana restauracja rybna na najwyższym piętrze niepozornego hotelu – od razu chce się robić rezerwację. Dla żądnych innego rodzaju wrażeń – spanie na dachu za połowę ceny pokoju w hostelu, jakich wiele.

Również stambulskie strzeżone osiedla nie mogą pozwolić sobie na dachy-pułapki. Kuszą potencjalnych nabywców mieszkań basenami – może nie olimpijskich rozmiarów, ale nikt nie narzeka – w tygodniu mało kto ma czas na wodne eskapady, na osiedlowy luksus trzeba zarobić pracą w korporacji. A w weekendy… w weekendy jeździ się za miasto, w końcu firmowy samochód powinien się do czegoś przydać.

Dachy muszą odżyć. Dachowe ogrody to rajska wizja: za dnia – piknik, wieczorem – wino przy świetle księżyca. Sceptycy powiedzą, że przez miejskie światła i tak nie widać gwiazd. Co z tego, skoro dzięki temu można wypatrzeć czasem pokryte niebieskim, fluorescencyjnym światłem mewy? To lepsze niż delfiny w Bosforze za dnia. A z pewnością bardziej surrealistyczne...