Caddebostan, Stambuł |
Rodzynki Sułtańskie przekonują, że „nie warto”
jechać do Turcji. Z podobną determinacją namawiam, by szerokim łukiem omijać
tureckie Miasto Miast.
Podróżnicy bezlitośnie depczą po
piętach, wszak Stambuł to turystyczna destynacja numer jeden roku 2014 (Travelers' Choice® Awards). Znokautował
Paryż. Pokonał Nowy Jork. Wyprzedził Berlin.
Liczba turystów i ekspatów osiągnęła
zresztą apogeum. Przyjeżdżają, wydają te swoje waluty, zakładają ciekawe
biznesy, otwierają nowe butiki, kawiarnie, organizują pchle targi. Mnożące się
knajpy, galerie, sklepy i inne atrakcje: od nadmiaru rozboleć może głowa.
Po latach stambulskiego
rezydowania chce się wszystkim nowo przybyłym podstawić nogę. Nie ma co ukrywać
– z powodów czysto egoistycznych. Coraz częściej słychać angielski (kelnerzy z
uporem maniaka witają sympatycznym Hello
zamiast równie sympatycznym Hoş geldiniz).
Coraz trudniej znaleźć dobrą pracę. Jest coraz mniej „autentycznie” i „egzotycznie”. Orientalistyczna dusza płacze. Spragnione
„wschodnich” doznań serce boli…
Żarty na bok, oto poważna opinia
poważnego dyrektora francuskiego departamentu turystyki, anno domini 1954 (źródło TUTAJ):
„Istanbul just has nature and
history. Besides this you can't find anything”. Stambuł to tylko natura i historia. Nic poza tym.
"To make Istanbul a tourist city if
nothing else in at least some places a few legal rights must be recognized (…):
a) legal gambling
b) establishments open till dawn
c) permission for naked "variety"
shows
d) all kinds of liquor freely sold
e) all hotels open to men and women”
By uczynić Stambuł turystycznym miastem muszą przynajmniej zostać
wprowadzone pewne zmiany prawne:
a) legalny hazard
b) lokale otwarte do białego rana
c) pozwolenie na nagie pokazy
d) legalna sprzedaż wszelkich alkoholi
e) wszystkie hotele otwarte dla mężczyzn i kobiet
Francuski minister byłby ze
Stambułu naprawdę dumny. No, może poza legalnym hazardem – do kasyna musiałby
udać się na Cypr…