Po projekcji filmu Ekumenopolis (fragment do obejrzenia TUTAJ) nie pozostaje nam, stambulczykom, nic innego jak szybko zwijać manatki i emigrować hen, daleko. Najlepiej na głęboką turecką prowincję. Choć i ta opcja nie należy do najrozsądniejszych – poza Stambułem pracy przecież brak. Podkreśla to dobitnie sam reżyser. Jeden z bohaterów filmu, mieszkaniec likwidowanych slumsów, mówi bez ogródek: ‘Dajcie mi pracę, a stąd wyjadę. Znam dużo ciekawsze i piękniejsze miejsca niż Stambuł’. Mimo to Miasto nie wypuszcza go ze swych szponów. Powód? Prozaiczny: zamknięto wszystkie fabryki w jego rodzinnej miejscowości w południowo-wschodniej części kraju. Emigracja za chlebem? Jak najbardziej! Ledwie tolerowana, zdecydowanie niemile widziana… Do Ankary, Izmiru, ale przede wszystkim – miasta-giganta: StambuloPOLIS.
Stambulskie migracje dotyczą od lat napływu ludności ze wschodu kraju oraz południowo- wschodniej Anatolii. W ciągu ostatniego roku liczba migrantów wewnętrznych wzrosła znacząco, bo aż trzykrotnie. Zgodnie z danymi Tureckiego Instytutu Statystycznego – z 30 do 102 tysięcy rocznie. Co ciekawe, prawie jedna trzecia nowych stambulczyków pochodzi z regionu Morza Czarnego.
Stambuł to miasto życzliwe głównie młodym, otwartym na świat, żądnym porządnej edukacji i sensownej kariery. Uniwersytetów, zarówno publicznych i prywatnych, jest tu ponad 40 – można więc przebierać do woli. Na edukację prywatną stać najbogatszych, na naukę w placówkach publicznych mogą z kolei liczyć tylko najlepsi. Miasto Miast to niespotykane w innych tureckich miejscowościach tłumy, korki, zanieczyszczenie powietrza, ale też niedostępna gdzie indziej… wolność. Trudno się dziwić, że absolwentom wcale nie uśmiecha się opuszczać krajowej triady kultury i rozrywki (Stambuł, Ankara, Izmir) i wracać do rodzinnych miejscowości. Szczególnie, jeśli są to małe, nieciekawe, konserwatywne wsie i miasteczka, w których niewiele się dzieje, które przez lata wcale się nie zmieniły... Po ukończeniu 18 roku życia najbardziej zdeterminowani uciekają , pozostawiając za sobą tumany kurzu.
Reszta o emigracji tylko marzy i dyskutuje w oazach bezrobotnych – tureckich kahvehane...
Czy Stambuł czuje się aby na siłach, by bezboleśnie wchłonąć napływających imigrantów? Wetkać w tkankę miejską wszystkich chętnych, bez nieuniknionych skutków ubocznych takich jak budowa trzeciego mostu, wycinanie lasów, unicestwienie resztek zielonych płuc miasta i budowy kolejnych, mnożących się jak grzyby po deszczu, centrów handlowych?
Odpowiedź brzmi nie – Stambuł nas wszystkich zje!