poniedziałek, 19 marca 2007

Istanbulu Seviyorum

Kocham Stambul.


Wiem, ze nie wylecze sie z tego nigdy. I ze wkrotce czeka mnie minimum polroczna depresja. Szczerze mowiac, zaczynam odczuwac ja juz teraz. Szczerze mowiac, bylo to do przewidzenia...

W zwiazku z tym postanowilam umilac sobie moje jakze smutne zycie (a dokladniej, smutne zycie, ktore czeka mnie w jednym z osrodkow badania opinii publicznej i mieszkaniu wynajmowanym na Bielanach... tak sobie jakos musialam to wszystko zwizualizowac - przepraszam pracujacych w osrodkach badania opinii publicznej, jak rowniez tych zwiazanych w jakis sposob z Bielanami).

A umilam sobie to smutne zycie poprzez...


Koncerty...

W czwartek Baba Zula, w weekend Mor ve Otesi, w przyszla srode Replikas. Po drodze jakos umknal mi Mercan Dede. I Teoman. To plan marcowy.


Knajpy...

Co wieczor. Akdeniz, Gizli Bahce, ukochana ksiegarnia/kawiarnia Mephisto, Ara, koncerty w Babylon, ulubiony pub na Mis Sokak i kilka w okolicy Tunelu, wielu nazw - przyznaje - nie pamietam.


Ryby i owoce morza...

Midye yarim ekmek, hamsi... I czosnek... I rukola... (i piwo).


Arkadaslarim...

Czyli moi nowi znajomi.


Muzyka...

Bylo juz o koncertach. O plytach - mam w planach powazne zakupy.


Uwielbiam...

... codzienna podroz autobusem z jednego brzegu na drugi

kiedy slucham muzyki, mijam te same meczety, tych samych wedkarzy, te same wszechobecne zolte taksowki, a slonce swieci mi w twarz (no to zaszalalam z barwnoscia opisu).


Niespodzianki

Zawsze i wszedzie, ostatnio coraz czesciej i coraz milsze.



...... (kolejnym punktem powinny byc Podroze, ale nie da sie, no tym razem niestety nie da) ......

sobota, 10 marca 2007

Czary mary w Melekler Kahvesi...


No i stalo sie.
Musialam pojsc do wrozki.


Przesadzam, moze nie tak szumnie... Poszlysmy z kolezankami do kafejki, w ktorej w cenie tureckiej kawy (7,5 lira) byla usluga wrozenia z fusow.

Bylam bardzo sceptyczna i rozczarowana na wstepie. Zadnej starej Cyganki z bielmem na oku, siedzacej w swej malej chatynce z czterdziestoma kotami... Tylko jakas komercyjna knajpa i malolata-niby-wrozka.

A tu mila niespodzianka...

Niemka ma powazny problem sercowy, ja watpliwosci dotyczace "kariery" (a raczej jej braku), a Turczynka smiala sie, ze ostatnio uslyszala podczas wrozby z fusow "wkrotce wyjdziesz za maz...". I ze wrozki czesto mowia jej o malzenstwie...
Tak sobie dyskutowalysmy po pracy w drodze do Melekler Kahvesi... (nie ma to jak ciekawy sposob na relaks na poczatek weekendu).

A zatem...


Niemka dowiedziala sie od "wrozki", ze ma powazny problem z mezczyzna, z ktorym miala dotad dobry kontakt, a teraz stale sie kloca (PRAWDA). Uslyszala dokladne informacje, jak i kiedy problem zostanie rozwiazany.

Ja dowiedzialam sie, ze mam nie martwic sie tyle swoja kariera, bo to, o czym marze - praca za granica w jakims kraju (no, ciekawe, w jakim) - wkrotce sie spelni i zaowocuje finansowo. Wroce jednak przedtem do ojczyzny, a w rozwoju kariery pomoze mi bardzo w maju osoba spod znaku Barana (uwaga... uwaga... Barany, prosze sie zglaszac do konca maja, nie pozniej !!!)

Turczynka natomiast "ma powazny problem z siostra" (PRAWDA) ktory niedlugo zostanie rozwiazany i... wkrotce wyjdzie za maz!


(zeby nie bylo, ze jestem bezduszna, bez serca i mysle tylko o pracy - z prywatnych spraw - ktore zostaly skomentowane przez wrozke tylko jednym zdaniem: zwiaze sie z mezczyzna "z mojej przeszlosci", ktory "przywiazuje niesamowita wage do szczegolow, ale dla mnie bedzie to dobre"... Juz sie boje...
A, i o pieniadzach znow - ze mam ich teraz tak szybko nie wydawac, bo ostatnio stracilam nad tym kontrole).


Poza tym wszystko u mnie w porzadku.
Jestem zdrowa fizycznie i w miare zdrowa na umysle.


W Ankarze juz mnie pewnie nie chca. Nie odpisuje od dwoch tygodni, tak srednio dyplomatycznie, prawda? To chyba znak, ze naprawde nie chcialam tam stazowac.


Koncert Incubusa cudny. Nie bylo juz niestety miejsc stojacych (moj plan dotarcia do sceny i kradziezy jakiegos elementu ubrania nie wypalil...).

W marcu jeszcze Baba Zula, Replikas i koncert muzyki kurdyjskiej (ze tak enigmatycznie napisze o ostatnim, bo nie wiem wiecej, kolega Hasan - ten od morelowego sadu - nas zaprasza).

Amerykanki nie ma od ponad tygodnia. Miala udac sie do Bulgarii, bo skonczyla jej sie wiza turystyczna (moze sie dziewczynie w Warnie spodobalo, bo jakos sie nie spieszy z powrotem). Turczynka wscieka sie na cale Amnesty. Niemka przyznala, ze ma gdzies to, ze nie ma dla niej pracy, bo jej priorytetem jest zostanie jak najdluzej w Stambule, a teraz zaprzata jej glowe przede wszystkim "kolega" wspollokator...

Ide z Turczynka do Atatürk Kultur Merkezi na film (festiwal filmowy, prawa kobiet... oczywiscie po turecku, ale jest szansa, ze cos zrozumiem).

czary-mary-zdjecie-z-knajpy (www.meleklerkahvesi.com)