czwartek, 6 października 2011

Dom Zły


Był sobie dom, który kopał prądem. Zwrot „energetyczny poranny prysznic” nabierał w nim zupełnie nowego znaczenia.

Był sobie dom, w którym niemal eksplodowało kombi. Przezorny właściciel mieszkania doradził wyłączać je po każdej kąpieli – tak, aby wzrastające ciśnienie nie zagrażało życiu i bezpieczeństwu lokatorów...

Był sobie dom, którego ostatnie piętro wyglądało na doklejone do budynku. Na pewno zsunie się zgrabnie podczas nawet ledwie wyczuwalnego trzęsienia ziemi.

Był sobie dom, którego właściciel utrzymywał, jakoby tak zwane piętro piwniczne (bodrum kat) było w rzeczywistości parterem. Mieszkanie dwupokojowe – trzypokojowym. Skrawek poręczy wystający spod okna – tarasem. Prysznic – wanną…

Był sobie dom, w którym przy najmniejszym podmuchu wiatru trzęsły się wszystkie ściany. Miał zapierającą dech manzarę na Bosfor (manzara – widok) i podejrzanie niską jak na wspomnianą manzarę cenę. Wchodziło się do tego szemranego mieszkanka po chybotliwych schodach. Potem pozostawało nam już tylko patrzeć i podziwiać. W mieszkaniu tym poza widokiem i krzesłem nie było bowiem nic. Tylko manzara, siedlisko i tekturowe, telepiące ściany. Wymarzone miejsce na pisanie mrocznej powieści…

Był sobie dom, w którym mieszkali studenci Erasmusa. Nie można było się w nim wyspać. Po jednej z imprez wyleciała szyba.



Bo w każdym kącie czai się (zła) niespodzianka…

Niech nie odstraszają nas powyższe (niestety, z życia wzięte) przykłady. Przy odrobinie zdrowego rozsądku (oraz więcej niż odrobinie nadzwyczajnego szczęścia) uda nam się uniknąć domu-mordercy. Jedyna sensowna rada, której mogę w tym miejscu udzielić, brzmi: zaufaj znajomym. Im więcej osób dokona przeglądu stanu posesji, tym większe prawdopodobieństwo, że któraś z nich zauważy na przykład brak bojlera w łazience. Albo dziurę w oknie…

A jeśli na niczym innym nie zależy nam w życiu jak na bezpieczeństwie, zamieszkajmy na nowym, strzeżonym site (osiedlu). Kapıcı zrobi zakupy, wyniesie śmieci. Cisza nocna zagwarantuje święty spokój wieczorową porą. Na niektórych site nawet zwisające z balkonów ręczniki nie będą zagrażać naszemu poczuciu estetyki i dobrego smaku (wywieszanie czegokolwiek z tarasów jest bowiem surowo zabronione).


Ileż (niekiedy mocnych, to prawda) wrażeń ominie nas jednak, gdy odgrodzimy się od miasta bezpiecznym murem strzeżonego osiedla.
Pamiętajmy, że Stambuł ma dla nas również niezliczoną ilość (dobrych) niespodzianek…


(ps1. w związku z ostatnimi wydarzeniami mieszkaniowa trylogia może przerodzić się w mieszkaniową powieść kryminalną – szkoda byłoby zmarnować doświadczenia minionych tygodni…;)
(ps2. na marginesie: „Dom Zły” – dobry polski film;)

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

jednym słowem wszystko można wynająć i jakie wspomnienia ;)

ana z maroka pisze...

Az strach sie bac!

Ingalill pisze...

Czyli czeka Cię zmiana wynajmowanego mieszkania czy jednak zostajesz w "złym domu" ? :P

Anonimowy pisze...

ha ha ale sie usmialam. Sytuacja z site dokladnie z mojego zycia wzieta. Zakopalismy sie tutaj na kilka lat i teraz bedziemy szukac czegos w mniej monotonnym wymiarze. Rozgladalam sie na Galata, ale ten stan budynkow...

Luiza pisze...

Ha ha, niestety, ale ja też chyba dołączę do ciebie w poszukiwaniu straconego domu... Mam jednak nadzieję, że mój mąż jest bardziej przebiegły w wyszukiwaniu domu, niż nie jeden emlak :D Dasz bór :D