środa, 1 czerwca 2016

Stambuł: dachologia stosowana


Zobaczyć Stambuł z lotu ptaka, nie samolotu. Przysiąść na każdym dachu, nawet gdy nie jest się mewą. Marzenie?

Dachologia. Podniebne miasto to warszawski projekt-spacer po dachach stolicy. Czy da się go przenieść go na turecki grunt? Co zobaczyliby chętni skakania po nierównych stambulskich dachówkach?

Na pewno dużo mew. Także tych małych, głośno skrzeczących, które właśnie uczą się latać. Ich teren lepiej byłoby ominąć, waleczna mewa może zdrowo przyłożyć. Niewprawna noga spacerowicza mogłaby też zaplątać się o jakiś kabel, potknąć o poluzowaną dachówkę. Slalomem między antenami satelitarnymi – tak powinien nazywać się ten spacer.

Nie dotyczy to oczywiście hoteli, barów czy restauracji. Tam z dachów robi się odpowiedni pożytek. Knajpy z widokiem na Bosfor to kilka razy droższe wino i dwa razy wyższe napiwki. W jednym z podniebnych barów salsa, w innym swing. Znana restauracja rybna na najwyższym piętrze niepozornego hotelu – od razu chce się robić rezerwację. Dla żądnych innego rodzaju wrażeń – spanie na dachu za połowę ceny pokoju w hostelu, jakich wiele.

Również stambulskie strzeżone osiedla nie mogą pozwolić sobie na dachy-pułapki. Kuszą potencjalnych nabywców mieszkań basenami – może nie olimpijskich rozmiarów, ale nikt nie narzeka – w tygodniu mało kto ma czas na wodne eskapady, na osiedlowy luksus trzeba zarobić pracą w korporacji. A w weekendy… w weekendy jeździ się za miasto, w końcu firmowy samochód powinien się do czegoś przydać.

Dachy muszą odżyć. Dachowe ogrody to rajska wizja: za dnia – piknik, wieczorem – wino przy świetle księżyca. Sceptycy powiedzą, że przez miejskie światła i tak nie widać gwiazd. Co z tego, skoro dzięki temu można wypatrzeć czasem pokryte niebieskim, fluorescencyjnym światłem mewy? To lepsze niż delfiny w Bosforze za dnia. A z pewnością bardziej surrealistyczne...











2 komentarze:

Ola pisze...

Swojego czasu wpadłam na pomysł, że świetnym pomysłem na letni biznes w Turcji byłoby zrobienie nocnego kina na świeżym powietrzu właśnie na dachu jakiegoś budynku. Nie wiem czy byłoby to opłacalne, ale na pewno wykorzystałoby się puste miejsce, a takich niestety w miastach jest dużo :)

Agata Wielgołaska pisze...

tak, ja też mam taki pomysł od lat! :)))