sobota, 30 kwietnia 2016

Podziemna medytacja


Niektórzy już tak mają, że lubią architekturę sakralną. A że w kraju muzułmańskim głównie meczety, dawno temu odhaczyli ze swojej turystycznej listy wszystkie Błękitne, Sulejmany i inne must go, must see.

Jest jednak miejsce, do którego nikt nie pędzi wypchanymi tour busami. Meczet, o którym słyszało niewielu stambulczyków. A szkoda.
Piękny w swej prostocie, skromny i surowy. Wybrany budynkiem roku 2015 przez czytelników ArchDaily (w kategorii architektura religijna), położony na obrzeżach miasta, komponuje się z otoczeniem, jakby był jego nieodłącznym elementem.


Podróż metrobusem do Hadımköy – przedostatniego przystanku tego jakże fascynującego pojazdu (na temat którego krąży wiele historii, a właściwie już niemal legend) i kołaczące w głowie pytanie: jak oni tak mogą? jak oni tak mogą… codziennie?! Wczesne popołudnie, żadne tam godziny szczytu, a walka o miejsce siedzące trwa w najlepsze. Uważna obserwacja trasy pokonywanej każdego dnia przez wielu miejscowych przyprawia o zawrót głowy, jeśli nie mdłości.

Bloki, bloki, bloki. Starsze i dopiero co muśnięte ostatnim pędzlem dekoratorów. Te na ukończeniu i te, których masowa produkcja dopiero się zaczęła. Bezbrzeżna kraina betonu, jeden wielki plac budowy. „Stambuł nie ma końca” – myśl przewodnia wycieczki.

Z metrobusa w autobus, a od autobusu z buta. Kwadrans szybkiego marszu w asyście lokalnego psa-anioła-stróża i oto w szczerym polu, na wprost kompleksu nowobogackiej rezydencji o fantazyjnej nazwie „Toskania” (tak, tak…) wyrasta coś na kształt komina. To znak, że dotarliśmy do Sancaklar Camii, czyli meczetu którego nie widać, bo… znajduje się pod ziemią.

Beton, kamień, szkło, metal i wszystkie odcienie szarości. Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz – przychodzi od razu na myśl. Taki był też cel projektu: bez pompy i przepychu, cicho i skromnie, nierozłącznie z naturą, ziemią.
Wrażenie za to nieziemskie.














Strona twórców projektu TUTAJ
TU film na YouTube

3 komentarze:

Ola pisze...

To jest nowy budynek jak zrozumiałam? Wygląda jakby był na końcu świata! I szczerze sama chyba bałabym się tam chodzić - na zdjęciach wygląda trochę jak z horroru :)

Agata Wielgołaska pisze...

hahahahaha :) wybierz się koniecznie, zawsze można z obstawą - wrażenia niezapomniane, obiecuję ;)
tak, to nowy projekt, kilkuletni.

Ola pisze...

Nie wiem czy obstawa nie będzie równie lękliwa :) Ale też jest zainteresowana wycieczką, więc pewnie prędzej czy później się tam wybierzemy ^^