środa, 4 lipca 2012

Bez pracy nie ma simitów

Zgodnie z najnowszymi danymi Tureckiego Instytutu Statystycznego stopa bezrobocia wynosiła w marcu 9,9%. Przyjemnie i podejrzanie mało, prawda?
71,1% zatrudnionych to mężczyźni.
57,3% pracujących nie ukończyło liceum.
12,4% to nieopłaceni pracownicy rodzinnych biznesów (?). 
Spadł odsetek zatrudnionych bez żadnego ubezpieczenia społecznego (do 37,5%).
Jedna trzecia ankietowanych przyznaje (chyba bez bicia), że szuka pracy przez znajomych.
Co pozostaje nieszczęśnikom bez znajomości? Nieśmiertelny kariyer.net!

Eskici zbiera złom, pamiątki i rupiecie, takie jak... porzucone lalki

Mała agencja reklamowa, rozmowa o pracę. Po designerskich wnętrzach biega dystyngowany mops, pupilek wicedyrektorki. Dyrektor we własnej osobie podejmuje mnie w mało przestronnym (jak na tureckie standardy), za to stylowo urządzonym wnętrzu. Agresywne (kreatywne?) kolory, na ścianie za biurkiem prezentuje się godnie plan londyńskiego metra. Szef, z oryginalnym krawatem i mało oryginalnymi, ale odpowiednio drogimi okularami – nonszalancki, średnio przygotowany.

– Nie jestem zbyt dobry w tych wszystkich konkretach. He he.
A konkrety przedstawiają się następująco – godziny robocze: 9 - 18 (wliczając przerwę na lunch), od poniedziałku do – i tu mała niespodzianka – soboty włącznie. Wyrozumiałość szefów nie zna jednak granic – szóstego dnia tygodnia praca wre dopiero od 11, a firma zamyka swe podwoje o 17. Sześć godzin to raptem turecki part-time. Czegóż chcieć więcej?
– Aha… Klient, jak to klient. Lubi namieszać.
– Eee… że jak?
– No jak, no tak. Projekt w zasadzie skończony, a klient brief do góry nogami wywala. I cała robota na marne. He he. Ale do tego się na pewno zdążyłaś przyzwyczaić, w końcu burası Türkiye, nie Europa! He he.
Dystyngowany mops liże mnie po bucie.
– No i pozwolenie na pracę… Nasz pracownik z Iranu musiał założyć z ojcem firmę, żeby robić u nas legalnie.
… To co, masz może jakieś pytania?

Reklama reklamą, a co słychać u tureckich inżynierów?
Ayşe, świetnie wykształcona czterdziestolatka, od ponad roku bezskutecznie szuka pracy. Inżynier z wieloletnim doświadczeniem i dobrym (jak na tureckie standardy – bardzo dobrym) angielskim. Pytam nieśmiało o powody rozstania z ostatnim pracodawcą.
– Przez siedem lat harowałam jak dzika. W małym miasteczku, na odludziu: po 12-14 godzin na dobę, sześć dni w tygodniu. Uznałam, że jeszcze chwila, a zwariuję. Poza tym, kocham Stambuł, musiałam wrócić. To oczywiście zawodowy samobój, pracy tu nie dostanę. Stąd decyzja o wyjeździe na kontrakt do Egiptu.

The (happy) end
Suma summarum: nauczycielu, nie zrzędź! Doceń elastyczne godziny pracy, wyrozumiałego pracodawcę, nienajgorszą (nawet jeśli nielegalną) pensję, wpatrzonych w ciebie jak w świętą krowę uczniów, a przede wszystkim… spokój swój prześwięty.
Wolność, równość, braterstwo – niech żyje święta trójca tureckiego pokoju nauczycielskiego!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

a mówią powoli powoli :)... nie dotyczy reklamy?