wtorek, 17 stycznia 2012

Modowe sentymenty

Niedzielne, leniwe popołudnie. Tureckie śniadanie, a właściwie brunch: chrupiący, opieczony chlebek, kilka rodzajów sera, pomidory, ogórki, oliwki, menemen (turecka wersja jajecznicy), miód i kajmak; do tego oczywiście hektolitry herbaty.
Po szóstej szklaneczce czaju obowiązkowy spacer w kierunku zabytkowej przystani promów.

 

Po obu stronach Tarihi Moda İskelesi jeszcze na początku lat 80. cumowały promy, a mieszkańcy dzielnicy nie żałowali sobie kąpieli. Obecnie, z powodu zanieczyszczeń (Stambuł liczy w końcu ponad 15 milionów mieszkańców!), pluskanie się w tych rejonach Morza Marmara nie należy raczej do przyjemności (rozważania czysto teoretyczne – nie odważyłam się wypróbować na własnej skórze). Niekiedy nawet tu spotkać jednak można zaprawionego w morskich bojach, zapalonego miłośnika kąpieli. Zwykle sędziwego rezydenta dzielnicy… Dla zamożnych jest też wygodniejsza opcja – odkryty basen w Moda Deniz Kulübü z zapierającym dech widokiem na morze.

 

Od dawna nie ma już plaży (której część przezornie wyznaczona była przed laty tylko dla płci pięknej), wzdłuż wybrzeża ciągnie się za to wspaniały bulwar. Spacer w kierunku Bostancı (a może nawet do Bostancı, to przecież raptem kilkanaście kilometrów!) należy do jednej z przyjemniejszych stambulskich tras. Po prawej – Morze Marmara, po lewej – okazały park (a właściwie – parki, w liczbie mnogiej: Moda Parkı, Yoğurtçu Parkı, i kolejne…), po żwawym półgodzinnym marszu – moja ukochana marina Kalamış.


Moda to spokojna, zielona, stara część Kadıköy. Ta kosmopolityczna okolica należy do najbardziej pożądanych lokalizacji Stambułu. Panuje tu specyficzna atmosfera: niby jesteśmy w Stambule, a czujemy się jak w małym, przyjaznym, artystycznym miasteczku. Wąskie uliczki, zabytkowe budynki, urocze kafejki, lokalne galerie, mały teatr (Oyun Atölyesi). To tędy wiedzie trasa zabytkowego tramwaju (Nostalji Tramvayı), to tutaj bywa się w çay bahçesi (dosłownie: „herbaciany ogród”) i podziwia stąd zachody słońca (widok z Mody na Aya Sofya, pałac Topkapı, Sultanahmet i minarety innych okazałych meczetów – wrażenia bezcenne).

Nawet sielska anielska Moda nie ucieknie jednak przed stambulskim tłokiem i zgiełkiem. Zabytkowe budynki są coraz częściej wyburzane, w ich miejsce powstają nowe apartamentowce – liczba mieszkańców dzielnicy rośnie przecież w błyskawicznym tempie. Brakuje miejsc parkingowych; szczególnie w weekendy, kiedy Moda przeżywa istne oblężenie. Trudno się dziwić – na spacer nadmorską promenadą i leniwe popołudnie w çay bahçesi z widokiem na Morze Marmara mają ochotę nie tylko rezydenci dzielnicy…


Nie ukrywam – mam do Mody stosunek co najmniej szczególny. Mieszkałam tu przez rok, to zdecydowanie jedna z moich ulubionych stambulskich lokalizacji. Mam nadzieję, że moje stambulskie, europejsko-azjatyckie rozdwojenie jaźni (Beyoğlu czy Moda? Moda czy Beyoğlu?), które jak na razie dobrze się trzyma, umrze wreszcie śmiercią naturalną. Za zarobione w pocie czoła miliony lir (które w końcu przecież jakoś zarobić się muszą) kupię wówczas apartman z widokiem na marinę Kalamış. Bo nie ma co się oszukiwać – na mieszkanie na łódce jestem już za stara i za wygodnicka…

wtorek, 10 stycznia 2012

Sofa i stambulscy hipsterzy



Niby niepozorna, acz zdradliwa sofa sprawia wrażenie lżejszej niż jest w rzeczywistości.

Spacer krętymi uliczkami Çukurcumy w kierunku Cihangiru z tym nadmuchiwanym meblem w garści nie należy wcale do najłatwiejszych. Wieje wiatr, przechodnie mijają się z trudem na wąskich, nierównych chodnikach, mikroskopijnymi uliczkami jeżdżą nieustannie samochody, skutery. Bezlik taksówek, turystów, sprzedawców mydła i powidła.
I jak tu się nie zmęczyć taszcząc (nadmuchiwaną co prawda) dwuosobową kanapę tak pokaźnych rozmiarów?


Cihangir to dzielnica kosmopolityczna. Mamy tu do czynienia z całym przekrojem grup wiekowych, klas społecznych, narodowości, zawodów i dochodów. W tej arcyciekawej dzielnicy współistnieją ze sobą rodowici stambulczycy oraz nowo przybyli.
Cihangir to anonimowość i różnorodność. Społeczny misz masz oraz niczym nie ograniczona wolność.
Dzielnica słynęła zawsze ze swojej tolerancji w stosunku do mniejszości seksualnych. Przez lata stanowiła spokojną przystań dla transwestytów (którzy w latach 90-tych zostali z powodu prostytucji zmuszeni do jej opuszczenia i zamieszkują obecnie głównie okolice Tarlabaşı).
Cihangir nie należał zawsze do stambulskiego crème de la crème. Dopiero od niedawna jest dzielnicą więcej niż pożądaną. Sterty śmieci zostają zastąpione wyszukanymi knajpami. Na Cihangirze wypada mieszkać. Sprowadza się tu tak zwana stambulska bohema… oraz pretendujący do tego miana.




Gdy docieramy do głównego skrzyżowania starego Cihangiru okazuje się, że sofy nie ma gdzie napompować. Okoliczne kawiarnie nie grzeszą nadmiarem przestrzeni, a nasza kanapa ma pod tym wzglądem wysokie wymagania…


Entuzjazm jednak nie gaśnie. W końcu – nie pada! Ani deszcz, ani zapowiadany i oczekiwany od miesięcy śnieg… Wystarczy tylko kupić przedłużacz! W Turcji wszystko znajdziemy w zasięgu ręki (zaczyna lać? Sprzedawcy parasoli wyrastają jak grzyby po deszczu, a na każdej uliczce znajdziemy przecież sklepikarzy oferujących dobra wszelakie, zbędne i niezbędne).


Żeby nie było jednak zbyt łatwo, w okolicy znajduje się tylko jeden elektrikçi, który postanowił akurat wybrać się na obiad. Po długich, ale za to owocnych poszukiwaniach, w supermarkecie pewnej sieci udaje nam się w końcu nabyć estetyczny różowy przedłużacz, który… okazuje się za krótki. Starcza nam jednak zapału i kreatywności – po kilkunastominutowej gimnastyce, dzięki uprzejmości klientów jednej z kawiarni (kable plączą im się pod nogami, a maszyna do pompowania dudni niemiłosiernie) oraz wyrozumiałości mieszkańców pobliskiej kamienicy (rozrastająca się kanapa blokuje coraz bardziej wejście do budynku), sofa staje dumnie w całej swej okazałości na wprost meczetu Firuzağa i osławionej kawiarni (w której to dzień w dzień, stolik przy stoliku, krzesełko przy krzesełku, siedzą obok siebie, człowiek na człowieku, nad litrami czaju, szklaneczka za szklaneczką, mieszkańcy Cihangiru oraz wszyscy ci, którzy miejsce to darzą szczególnym uczuciem. Albo przyszli się lansować...).

Selim: Geograficzne położenie Stambułu jest naprawdę wyjątkowe - miasto otoczone jest wodą! W tureckiej kulturze nie istnieją niestety żadne odniesienia do wody, dlatego obecność Bosforu, ta wspaniała obfitość wody, traktowana jest w naszej kulturze jako przeszkoda, a nie naturalny element przestrzeni życiowej Stambulczyka.

Ece: Stambuł? Rozrywka, ludzie. Enis: Kultura, tłumy.



Tuyla: Stambuł to dla mnie różnorodność, ale przede wszystkim muzyka. Miasto jest niesamowitą mieszanką rytmów tureckich, arabskich i zachodnich. Kocham taniec, dlatego staram się korzystać z tego, jakie wspaniałe możliwości oferuje stambulska scena muzyczna.

Sofa daje nam też w kość na sam koniec zabawy. Zacina się jeden z zaworów, powietrze nie chce się spuścić... W akcie desperacji można zawsze przebić niewdzięczny mebel widelcem z pobliskiej kawiarni…
Nie dochodzi jednak do brutalnego aktu; z pomocą przychodzi bowiem (a właściwie przybiega) ochroniarz z sąsiedniego banku. Pożycza obcęgi z lokalnej piekarni i siłą (oraz sposobem) ratuje niewdzięczną sofę, a nas ocala przed koniecznością paradowania z nadmuchiwanym meblem po centrum miasta.

Na koniec żegnają się z nami sympatycznie: ochroniarz-bohater, tolerancyjna kelnerka z pechowej tego dnia kawiarni oraz nad wyraz zaintrygowany projektem sprzedawca wisiorków z Okiem Proroka.


(więcej zdjęć na STRONIE PROJEKTU)

wtorek, 3 stycznia 2012

Turecko-książkowe spotkania

Tym razem Agata Bromberek wystąpi sama (a ja skromnie będę ją wspierać duchowo):

10 stycznia, wtorek - Olkusz, sala kominkowa PTTK w Olkuszu (Rynek), godz. 17.00

11 stycznia, środa - Kraków, restauracja-pub "Magazyn Kultury" (Kolanko nr 6) przy ul. Józefa 17 (Kazimierz), godz. 19.00. Będzie to jednocześnie inauguracja Krakowskich Spotkań Międzykulturowych (dotychczasowa nazwa: "Posmak Afryki") organizowanych przez Stowarzyszenie Polska Sahara.

12 stycznia, czwartek - Klucze, siedziba agencji turystycznej Ufo Travel, godz. 17.00.

(Organizatorem powyższych spotkań jest Stowarzyszenie Polska Sahara, a partnerami: agencja turystyczna Ufo Travel, biuro podróży Alanya Online oraz Wydawnictwo Nowy Świat)

14 stycznia, sobota - Poznań, Młodzieżowy Dom Kultury nr 1, ul. Droga Dębińska 21, Galeria pod Arkadami, godz. 16.00


ZAPRASZAMY SERDECZNIE !